poniedziałek, 10 maja 2010

Panna na gwałt poszukiwana...


Daję to ogłoszenie matrymonialne, do Nowego Wampa, bo tam od razu wszystko jak na dłoni widać, co w babie piszczy.

"Fotograf, młody, przystojny, wrażliwy na kobiece piękno
złota rączka, ugotuje, wypierze, wyniesie śmieci, nawet wyczyści kibel i zreperuje pantofle:)
Szuka inteligentnej i wymagającej dziewczyny, niebrzydkiej przy okazji."

A oni mnie się pytają jaki mam sprzęt?
(Jak to jaki myślę sobie)
No cyfrowy oczywiście!
A ile centymetrów?
No to zależy, bo to pracuje w przedziale 17-80 mm.
Panie z czym do ludzi(cha, cha)?
Jak to z czym, to moje ukochane maleństwo!
Może i ukochane, ale jak na Polskę to za mało.
Jak to za mało? W Japonii to najlepszy sprzęt, a w Polsce nie wystarczy?
W Japonii Człowieku to oni wszystko se zminiaturyzowali i mają teraz takie kurduple:)
Ale podobno liczy się technika, a nie rozmiar, co nie?
Może w Japonii, ale w Polsce to żadna laska na technikę nie poleci, jak kolumbryny nie widzi to koniec.
Nie wiedziałem, że kobiety u nas tak patrzą na wielkość.
Jak już mówiłem, to podstawa i tyle.
To co mam zrobić, do kaczki dwugłowej....już mam! Załatwię sobie większy:)
No teraz to Pan wreszcie pojął, jak zresztą większość tutaj.
Oni też sobie zorganizowali?
A co, chcą mieć babę to kombinują. Teraz tego pełno w internecie można dostać, przysyłają ten spam pieprzony bez końca, lufa jak stodoła i takie tam:)
Ja tam wolę osobiście, przez internet sobie nie podotykam, nie sprawdzę jak działa z moim korpusem
Racja, też tak myślę trzeba dobrać se spasować odpowiedni na miejscu.
To konkurencja tu jest ostra widzę.
Jasne, jak chcesz Pan mieć szanse to poniżej 500mm lepiej nie schodzić.
O w mordę...bolesna sprawa.
Tylko trochę, znieczulenie Pan dostaniesz i będzie ok:)
Wiem, wiem, jak poprzedni załatwiałem to też myślałem, żeby coś wziąć, bo wybór strasznie szeroki:)
To już Pan to kiedyś robił?
Jasne, na początku miałem tylko 28mm.
No to z zawodowcem rozmawiam:)
Ale widzisz Pan, lepiej robić coś raz a dobrze:)
Nie miałem tyle pieniędzy wtedy, ale teraz to sobie chyba kredyt wezmę.
Bo to Pan jeden:)
A potem co, jak już będę go miał, jest gwarancja sukcesu?
Jasne Panie, będziesz Pan miał powodzenie jak jakiś Casanova.
Naprawdę?:) To ja już lecę, dzięki za radę!
Nie ma za co, tylko niech Panu nie odstawią fuszerki bo Pan zostaniesz z lufą do dupy na lodzie:)
Ok. Nie dam się nabrać na jakiś szmelc.
No to do zobaczenia w lepszym życiu:)
Jasne, do zobaczenia!

Więc teraz trochę mnie nie będzie, bo jadę do USA wybrać nowy sprzęt. Tam wszystko lubią i mają duże:)))

środa, 21 kwietnia 2010

Na wakacje zbieramy, foto warsztaty otwieramy...


ZAPRASZAMY NA WARSZTATY FOTOGRAFICZNE W TARNOWSKICH GÓRACH!

"PORTRET KOBIECY W PLENERZE"

6 CZERWCA 2010 r.
OD GODZ. 10 do PÓŁNOCY :)
(zbiórka na rynku o 9.30)

Dzięki za uwagę i do zobaczyska :)

PS Nam ta wiedza zajęła 4 lata... pomyśl, czy masz tyle czasu...

niedziela, 4 kwietnia 2010

Fotograf dużego formatu...



W ostatnią środę z kolegą Łukaszem (który w poprzednim odcinku uczył mnie wywoływania filmów), w ramach wzajemnej pomocy udałem się do Tarnowskich Gór, do malowniczej dzielnicy o jakże pięknej i mrocznej nazwie Czarna Huta.

Wzięliśmy Dominikę, modelkę z Bytomia , żeby nie czuć się tak samotnie razem... i cyknęliśmy kilka ujęć... a ja przy okazji zrobiłem jedno zdjęcie Im... większy tym lepszy...? ;)



Dzięki i pozdrawiam :)

poniedziałek, 15 marca 2010

Wołanie, ustęp pierwszy, roboty kupa...


Zawsze mnie interesowało jak się to robi, jak się to miesza, że się wymiesza i potem gotowe zdjęcia się wywiesza.
Zajęło mi troszkę, ćwierć wieku, ale za to teraz już troszkę wiem..
Lecz po kolei, a wiadomo, że na kolei krótko nic nie trwa, więc proszę o dłuższą chwilę uwagi...

Zatem w weekend ostatni, zabrałem się z kolegą i dziewczyną mą, do tej operacji.
Wcześniej zakupiliśmy niezbędne sprawunki, chemię, koreksy i inksze szmateksy.
Dla wprawy, kiedy ciemno się zrobi poćwiczyliśmy zakładanie filmu na sucho.
A za sekundę chwila prawdy, ciemno jak w ciemni, łapy się pocą, a tu wkładać trza...
Zakładać, że założy się dobrzei film się nie wyłoży, bo to go położy...
Lecz szczęście początkującego dało się we znaki i nastąpił sukces.
Stała się jasność, że film w środku jest, a papier na zewnątrz...
No to teraz lejemy chemię, kręcimy, potrząsamy, ze stoperem odmierzamy.
Przerywamy, utrwalamy, płuczemy, suszymy i włala, jest, obraz jak malina, naga dziewczyna.

Frajda jak 150...przynajmniej na początku
Chyba polega to na tym, że zyskujesz pozornie tajemną wiedzę nad tym procesem
Coś co przedtem było abstrakcyjne i budziło strach przed popsuciem materiału nagle staje się w miarę proste i czytelne
Jakby zerwać owoc z drzewa poznania.

Zatem cyfra sucks, analogi rulez, ciemnia w każdej świetlicy i w ciemnej ulicy...

czwartek, 24 grudnia 2009



No i jest, znów, jak co roku, wszystko po staremu, są Święta, jest radość, jest dużo wszystkiego, życzeń, prezentów, jedzenia i lat, tego zawsze jest więcej, hej i do siego, karpie diem...

czwartek, 29 października 2009

"Zdjęcia pod specjalnym nadzorem..."


Działo się to 17 września, 2009 roku w Poznaniu. Dzień, jak co dzień, ciepły wrześniowy schyłek lata, lecz nie do końca, ponieważ razem z moją dziewczyną też fotografką, byliśmy umówieni na zdjęcia z Julią. Na pierwszy rzut oka jest cichą, nieco niepozorną dziewczyną, ale tak naprawdę fascynującą, magnetyczną młodą kobietą, królową obiektywów...

Poszliśmy zatem na nasze miejsce zdjęciowe, czyli zaciszny park przy cmentarzu wojskowym. Obładowani byliśmy sprzętem, 4 aparaty, w tym 2 cyfrowe i 2 analogowe. Zaczynamy zdjęcia, nieco rozbieramy modelkę dla lepszego efektu, męczymy się z nowym nam sprzętem analogowym, ja robię swoje pierwsze w życiu zdjęcia aparatem średnioformatowym, kończymy sesję, modelka już zakłada bluzkę, wtem jak spod ziemi wyrastają policjanci...

Jednak nie tacy zwykli, tylko patrol konny nas zaskoczył, niczym ostatni zajazd na Litwie, patrolowali cmentarz, bo 17 września niektórzy lubią troszkę tam pobałaganić, aby wyrazić swa wdzięczność za wydarzenia sprzed 70 lat...

Musieliśmy pokazać, że nie jesteśmy gwałcicielami ani wandalami, Panowie policjanci zajrzeli rozradowani do naszych zdjęć, na szczęście tych skromniejszych w ilość ubrań z analoga nie mogli zobaczyć...

Po wylegitymowaniu, prosili o zrozumienie ich gorliwości, bo to nigdy nie wiadomo...
A my po jakże ciekawej sesji, udaliśmy się na posiłek, bo do tej roboty trza mieć silę i być przygotowanym na wszystko, a i czasem do kalendarza można wejrzeć, bo niedługo 1 listopada i znów na cmentarzu mogą być problemy...

niedziela, 11 października 2009

"O jeden krok za daleko..."


Zdarzyło się to pewnej sobotniej nocy, przyszedłem sobie pojeść, przygotowałem posiłek, zasiadłem przed telewizorem, był akurat film o żołnierzach walczących z wilkołakami.

Walczyli, walczyli, ja w tym czasie sobie zjadłem i zacząłem swoją walkę ze znużeniem tą walką.

Poległem, lecz zbudziłem się przestraszony widząc ekran kontrolny w telewizorze.

Myślę szybko, która to już godzina, a jutro rano muszę wcześnie wstać. Podskoczyłem co sił na równe nogi i biegnę, aby czym prędzej się położyć, robię krok i czuję że coś nie pasuje. Noga jak z waty, za chwilę ból, okazało się, że noga mi zdrętwiała i straciłem w niej władzę, źle stanąłem w wyniku czego naderwałem sobie wiązadło.

W prezencie dostałem gips, pomyślałem że wszystko będzie ok, kaleka budzi litość, każdy się mną zaopiekuje, nie przewidziałem jednego... leków przeciwzakrzepowych w postaci zastrzyków... uff...

na tym kończę i ze strachem w oczach wkłuwam się w mój brzusio.


PS zdjęcie wykonała moja osobista pielęgniarka Dominika ;*